Od kilku miesięcy coraz więcej mówi się o łosiach, które stołują się w gospodarstwach rolnych, niszcząc uprawy. Według wielu opinii łosi jest za dużo i konieczne jest ograniczenie ich liczebności, zanim sytuacja stanie się dramatyczna. Opinia publiczna zawrzała. Tymczasem znany z Lesin Wielkich towarzyski łoś zakończył swój żywot, prawdopodobnie dzięki „pomocy” rolników.

Ludzie nie potrafią uszanować prawa do życia zwierząt

Być może macie czasami wrażenie, że ludzie w pogoni za zyskiem stracili rozum. Ludzie zapomnieli, że bez natury, w tym roślin i zwierząt, my także nie będziemy istnieć. Chyba że postapokaliptyczny świat i walka o przetrwanie można uznać za dobre życie. Tyle się mówi o ekologii, a jednak wciąż kończy się wyłącznie na bezowocnym gadaniu!

Lesiny Wielkie to mała wieś w powiecie szczycieńskim. Kilka miesięcy temu na jednym z gospodarstw pojawił się łoś, który pasł się z krowami. Nie niszczył upraw, nikogo nie atakował. Jego obecność przeszkadzała jednak rolnikom, którzy bali się bliżej nieokreślonych chorób przenoszonych na bydło. Jeden łoś stał się przyczyną licznych skarg i interwencji, mimo że nikomu tak naprawdę nie zagrażał.

Nadleśnictwo Szczytno umyło ręce

Rolnicy apelowali do Nadleśnictwa o interwencję w sprawie. Osoby upoważnione nie chciały jednak reagować, uznając, że łoś nie jest problemem i natura sama rozwiąże ten problem. I rozwiązała, ale chyba z pomocą niezadowolonych rolników. Łoś zdechł i wiele wskazuje na to, że ktoś mu w tym pomógł. Śledztwa w sprawie nie przeprowadzono, gdyż zwierzę zostało natychmiast zutylizowane za pieniądze gminy.

Szkoda, że pracą na roli zajmują się głównie ludzie, którzy nie mają szacunku do natury. Ignoranckie podejście nadleśniczych także pozostawia wiele do życzenia. Ludzie przejawiają niepokojące tendencje do zabijania zwierząt, które im po prostu przeszkadzają, określając je mianem szkodników lub zagrożeń.

Czy ludziom kiedykolwiek uda się żyć w zgodzie z naturą? Patrząc na obecną rzeczywistość, trudno w to uwierzyć.