Wojna w Ukrainie spowodowała wzrost zainteresowania Polaków schronami przeciwbombowymi. W naszym kraju jest niewiele tego typu miejsc, wiele osób nie posiada również piwnic, gdzie ewentualnie można byłoby się schować. Niestety, budowa schronu jest bardzo kosztowna i nie każdy może sobie na nią pozwolić. Mimo to zainteresowanie tego typu inwestycjami wzrosło o kilkaset procent!
Schron musi być porządny, by był bezpieczny
W przypadku źle zaprojektowanego i wykonanego schronu nie trzeba czekać na bombardowania, by umrzeć. Mimo to fora internetowe są pełne amatorskich sposobów na budowę schronu na wypadek wojny. Ludzie prześcigają się w niekiedy bardzo absurdalnych pomysłach. Nie będziemy podawać tego dalej.
Jeśli Wy również należycie do osób zainteresowanych budową schronu, pamiętajcie o wymaganiach związanych z budową takiego miejsca. Schron musi mieć wentylację i wyjście ewakuacyjne. Musi mieć także połączenie z bieżącą wodą i możliwość swobodnego odprowadzania ścieków. Solidna powinna być również konstrukcja schronu. Dopiero potem można myśleć o wyposażeniu takiego miejsca w latarki, materace do spania i zapasy produktów spożywczych.
Budowa schronu to kosztowne przedsięwzięcie
Osoby niemające wolnych co najmniej 100 tysięcy złotych nie mają nawet co planować budowy schronu. Nawet najtańsze rozwiązania obejmujące projekt i realizację malutkiego, betonowego schronu bez niczego, to wydatek kilkudziesięciu tysięcy. Podłączenie go do instalacji wodnej, wykonanie wentylacji i zapewnienie wyposażenia to kolejne dziesiątki tysięcy, których większość Polaków, zwłaszcza obecnie, zwyczajnie nie ma.
Na wypadek wojny tańszy niż budowa schronu byłby wyjazd z kraju. Niektóre miasta mają również schrony ogólne. W ostateczności na budowę schronu można się złożyć z sąsiadami. Schron niestety i tak nie gwarantuje bezpieczeństwa. W wojnie uczestniczą nie tylko bomby, ale również uparci żołnierze, którzy z lubością strzelają do bezbronnych cywilów. To przynajmniej pokazują nam wojska rosyjskie.
Najlepszym rozwiązaniem jest docenianie życia tu i teraz. Nie warto martwić się na zapas, bo nie jesteśmy wszechmocni i nie na wszystko mamy wpływ.